Spotykali się, kiedy ona wyjeżdżała. Wtedy dom należał do nich. Pokazywał jej różne ważne dla niego rzeczy, słuchali muzyki, kochali się, przygotowywali wspólnie posiłki. Ona bardzo pilnowała, żeby nie zostawiać po sobie żadnych śladów, zapachów, żeby każdy przedmiot – w tym nie jej domu – pozostał na swoim miejscu.
Trwało do dość długo i dobrze funkcjonowało. Kiedyś, podczas niewiadomo której już wizyty, on przywitał ją sensacją:
– Wiesz, prawie wpadłem. Znalazła na podłodze fioletową frotkę do włosów i zrobiła mi karczemną awanturę. Przez kilka dni dręczyła mnie pytaniami.
– Ale ja nie spinam włosów frotkami i nie lubię koloru fioletowego – zdziwiła się kobieta.
– Wiem, wiem. To była jej frotka. Kiedyś, dawno temu spiąłem nią worek z jakimiś szpargałami. Ostatnio coś w nim grzebałem i zapomniałem spiąć z powrotem.
– Trzeba jej było to powiedzieć.
– No wiesz, przecież to nieprawdopodobne. Nie uwierzyłaby. Powiedziałem, że był tu kumpel z żoną, która musiała zgubić tę cholerną frotkę. Ale nie uwierzyła. Ciągle wraca do tego tematu.
– Ja powiedziałabym prawdę – odpowiedziała ona.
– Którą prawdę? Tę o frotce czy o nas? – zapytał.
Nie potrafiła odpowiedzieć. Nie rozumiała tego kłamstwa, niepotrzebnego kłamstwa. Nie chciała zresztą o tym myśleć. Bo to tylko przypominało jej, że jest tu intruzem. Na szczęście nie było wiele czasu na zatapianie się w myślach. Musieli nacieszyć się sobą na zapas.
On zaczął powoli rozplątywać jej włosy spięte w kok. Zdjął plastikową spinkę, potem powpinane we włosy wsuwki. Lubił bawić się jej włosami. Rozebrał ją. Kochali się długo i namiętnie. Tak samo jak za pierwszym razem. Potem długo przytulali się do siebie, on głaskał ją z czułością. Zasnęli splątani.
Rano – jak zwykle pośpiesznie – sprzątała po sobie. Pakowała swoje rzeczy i zapachy. Kiedy spinała włosy ostatnią wsuwką, jakiś głos kazał jej zostawić ją tam. Wyciągnęła ją z włosów, podeszła do okna i wcisnęła w ziemię w doniczce. Wsuwki nie było widać.
Kilkanaście dni później znowu tam była. Miała mu tyle rzeczy do opowiedzenia. Pokazywała notatki z jakiejś rozmowy. Nie zabrała tej kartki, wcisnęła ją pomiędzy książki. Ich książki.
Po kolejnej wizycie wyszła w jednej skarpetce, drugą schowała głęboko pod łóżko. Ciekawe jak często robią generalne porządki, takie z odsuwaniem mebli? – pomyślała.
Największą jej dumą było jednak zawieszenie na ścianie w kuchni małego krzyżyka. Kilka razy zastanawiała się, po co ktoś wbił gwóźdź w takim miejscu. Aż któregoś razu, kiedy on na chwilę wyszedł z mieszkania, wzięła taboret i powiesiła na tym gwoździu swój krzyżyk. Mały, prawie niewidoczny. Potem, za każdym razem, kiedy tam przychodziła, sprawdzała, czy jest na swoim miejscu. Był.
W mieszkaniu przybywało jej przedmiotów. Rękawiczka w bucie, szminka, która niby przypadkiem wpadła za szafkę w łazience. Fotografia z dzieciństwa wciśnięta do ich albumu, nie przeglądanego od lat. Stary stuzłotowy banknot schowany za fotografią wiszącą na ścianie. Gipsowy skarabeusz przywieziony z Egiptu w pudełku z jakimiś śrubkami. Nici, gruzińska przyprawa, reklamówka z jej ulubionego sklepu, mały kalendarz, widokówka z wakacji, stary scyzoryk, czarne spinacze, bilet z muzeum, słoik po marynowanym imbirze. As pik z talii, którą grała w brydża za życia ojca. Olbrzymi guzik – zapasowy – od płaszcza, który właśnie kupiła. Srebrny widelec z wyłamanym zębem. Kalkulator, który woziła w samochodzie. Zapałki z jakiejś knajpy w Lizbonie.
Kiedyś nawet udało jej się w ogrodzie, na dość zaniedbanej rabatce, nasadzić swoją roślinę. Dbała, by każdy z tych przedmiotów był ukryty, niewidoczny. Co jakiś czas sprawdzała, czy rzeczy są na swoim miejscu. Były. On też nic nie mówił o odkryciu w domu jakiegokolwiek z podejrzanych przedmiotów.
Tamta kobieta nie domyślała się jej istnienia. Może udawała.
A ona marzyła, że kiedyś te wszystkie przedmioty wyjdą z kryjówek, opowiedzą tajemnicę skrywaną od miesięcy. Może nawet przestraszą swoim istnieniem tamtą, zupełnie jej obcą kobietę. Wyobrażała sobie, jak zardzewiała wsuwka z doniczki przekłuwa jej serce. Pomadka do ust wycieka krwią. Krawędź fotografii staje się brzytwą. Słoik więzieniem, w którym brakuje powietrza. Roślina w ogrodzie truje.