Były krwawe odpusty, bitki na weselu. Do prawdziwych wojen dochodziło w bitkach między wsiami. Pobili się kawalerzy o “dziewkę” i bacowie o owce. Umiały się bić góralki. Były niepisane zasady i honor bitnika.
-Bocem taką bitke z 30 roków temu – na sztachety, kuliki i żerdzie. Tu koło sklepu cały płot rozpierdzielili. Zębiany kontra Bystrycany. Nie wiem, kto to syćko zacął, bo jo był wtedy małym chłopcem – opowiada góral z Zębu, najwyżej położonej wsi w Polsce. -Albo jak roz Suchowiany nazocynali. Nase chłopy wiedziały, ze Suchowiany pódom ku wesele w Okarbusach. Zrobili zasadzkę na nich tu na krzyzówce. Lampę wybili. Suchowiany śli śpiewajęcy. To była bitka na 50 chłopów, ale ten co mioł wtedy nojwięcej dostać, to dostoł nojmniej, bo uciekł. Baby go uratowały, w ustępie go schowały. Nojwięcej dostali niewinni. Kozdy na sucho dostoł, ale dobrze. Suchowiany długo tą bitke będą pamiętać, choć szpitala nie było –opowiada góral z Zębu.
“NA SUCHO” ZNACZY HONOROWO
-Bitka “na sucho” to jest pięściami albo sztachetami po plecach. To jest bitka honorowa. Jak się kto biere noza albo siekiery to juz nie góralski honor – uważa mieszkaniec Zębu. Podaje też inne zasady, na przykład: “Nie zacynać, ale tyz jak przydzie co do cego, to się nie dać”. -Chłopcyska z Marusyny to przykłod honorowych bitników. Nie zacynali, krzywdy nikomu nie zrobili, ale jakby im kto na piętę nadepnął to juz nie popuścili – twierdzi rozmówca z Zębu. -Z kolei na wesele na Olczę przysedł chłop z Poronina – stary, ze 60 roków mioł. Wzięli go Olczany – po wsi za autem włócyli. To juz nie honor, ino sadyzm. Wystarcyło chłopa przycisnąć do ściany – wyjaśnia góral. –Jest i taki, co nazacyno, nazacyno, a jak przydzie do rzecy to sp…. Taki to jest dziod – tłumaczy anonimowy rozmówca. Jako przykład honorowej bitki opowiada o zdarzeniu, które kilka lat temu miało miejsce w Chicago. Był taki chłop z Poronina, co wse chodził w jednym zielonym ubraniu. Roz było przyjęcie w Chicago, docepił się do niego jakisik chłop i cały cos dogadywoł mu, cymu to chodzi w jednym i tym samym ubraniu, ze jez dziod, ze go na nowe nie stać. Ten chłop z Poronina słuchoł, w końcu nie wytrzymoł, wstoł, jak go ciapnął z pięści, ino roz, to chłopa dwie i pół godziny cucili – opowiada Zębianin.
CZERWIENNE KONTRA MARUSZYNA
Mieszkańcy Czerwiennego i Maruszyny nie zapomną na pewno długo bitki, do której doszło 10 lat temu. -Zacęło się syćko od takiego chłopa z Cyrwiennego. Choć to juz był chłop zeniaty, ryzykant był fest. On z Marusynianami pozacynoł. Marusyniany porozsyłały po Cyrwiennym listy, ze próba bedzie na zabawie w Starem Bystrem. Jo widzioł na własne ocy, jak ten główny ryzykant jeździł po wsi koniem i zbieroł zyniatych chłopów na tą bitkę z Marusynianami. Zima była ostro. Chłopy pod humorem. Wkrocyli do remizy. Marusyniany choć młodzi chłopcy byli, zorganizowali się i rusyli do ataku. Cerwieniany musiały uciekać, niektórzy powpadali do potoka za remizą, ręce i nogi poodmrażali. A ten, od którego się to syćko zaceno, trafił do szpitala. Doktory walcyły o jego zycie. Głupoty wybili mu z głowy na zawse. Tak to juz jest, jak się zyniaci do bitek bierom. Ino śmiech był po wsiach z nich.
BROWNINGI, BOKSERY I PIĘŚCI
Przedwojenne “bitki” pamięta z kolei Stanisław Gromada z Zębu. Walczyli Zębianie z Suchowianami albo z chłopami z Nowego Bystrego. -Dziś bocem, jak się gonili po Bartolskim Wierchu. Jak jedni na drugich nacierali, potem się cofali. Mieli wtedy juz browningi, ale do siebie nie strzelali – wspomina.
W bitkach pomiędzy wsiami uczestniczyło najwięcej chłopów, nie rzadko kilkudziesięciu. Za to, jeśli w grę wchodziły uczucia i kobieta, wtedy dochodziło do najbardziej krwawych starć. – To było w lipcu w latach sześćdziesiątych. Zabawa była w Bustryku. Do dziewki z Bustryka zalecoł się chłopok z Białego Dunajca. Dziewka podobała się tyz kawalerowi ze swojej wsi. Obydwa konkurenci spotkali się na zabawie i posprzecali. Ten z Dunajca wzion od ojca dziewcyny siekierę, wrócił i temu drugiemu odrąboł głowe – opowiada Stanisław Gromada.
-Przed wojną była tu tako gaździna w Zębie, co miała córkę. Roz jednemu parobkowi ją obiecywała, roz drugiemu. Dosło do tego, co się chłopy na polu siekierami pobiły. Jeden drugiego zabił. A gaździna dała córke trzeciemu, chłopu z Marusyny – wspomina S. Gromada.
-Downiej chłopy nie bili się na noze, ino się dowili – twierdzi góral. Nóz wloz do bitki po piersej wojnie światowej. A w casie międzywojennym wloz “bokser”, to był taki metalowy kastet zakładany na ręke. Moda na sztachety przysła nie dawno, jak przysły płoty sztachetowe. Do II wojny światowej ludzie się nie ogradzali – tłumaczy starszy goral.
BITKI WESELNE
-Jak się na weselu nie pobili, to godali, ze nie bedzie scyńścia w rodzinie – twierdzi góral. –Teroz na weselach bitek coroz mniej. Ludzi kamerujom, kozdy się boi, ze go potem wychwycom – wyjaśnia jeden z rozmówców przyczyny zaniku dawnych zwyczajów.
77-letnia Helena Bafia z Bańskiej Niżnej na całe życie zapamiętała bitkę na weselu swojej siostry Agnieszki. -Na wesele przyśli żołnierze z podchorążówki. Ojcowie ich wpuścili, pogościli, pić i jeść dali. Jeden z nich wypił za duzo i zacon strzelać do powały. Chłopy mu broń zabrali, wyprosili z chałpy i wycupkali po łbie – opowiada kobieta. -A nietypowo bitka to była w Szaflarach, jak kawaler z jedną dziewką mioł dziecko, a z drugą się zynił. Ta pierso przysła do kościoła na jego ślub. Jak pon młody sedł juz od ołtarza, to go pod dzwonami przyłapała i tłuckom po głowie wyłotała, tak ze musieli go od niej ratować – opowiada mieszkanka Bańskiej N.
BABSKIE BITKI
Mówią, że na Podhalu można było też czasem oglądać babskie bitki. Do rękoczynów dochodziło najczęściej pomiędzy sąsiadkami, czasem powodem był też chłop. -Sarpały się za odzienie, skubały za włosy, ale nojwiękso zniewaga była wtedy, kie się jedna obrociła tyłem, podniosła spódnice i tej drugiej pokazała gołom dupe – opowiada góral z Szaflar.
Beata Zalot, Tygodnik Podhalański