Jaskinia Obłazowa

Renifer znad Białki

Mamuty, które pasą się na terenach dzisiejszej Nowej Białej. Lew jaskiniowy polujący w okolicach Gronkowa na nosorożca włochatego. Stado reniferów, dla którego wodopojem jest Białka. To nie jest scenariusz filmu fantastycznego, ale okolice jaskini Obłazowej kilkadziesiąt tysięcy lat temu.

O badaniach archeologicznych w jaskini Obłazowej, znajdującej się nad Przełomem Białki, pisaliśmy w Tygodniku Podhalańskim wielokrotnie. Archeolodzy pod kierunkiem prof. Pawła Valde-Nowaka natrafili tam na najstarszy w świecie bumerang sprzed ok. 30 tys. lat, najstarsze narzędzia górnicze. Z kolei tajemnicze ucięte palce z Obłazowej są najstarszymi szczątkami ludzkimi znalezionymi w Polsce. Badania w jaskini rozpoczęte w 1985 roku trwały przez siedem sezonów – naukowcy dotarli do 22 warstw, najstarsza datowana na ok. 80 tys. lat wstecz. Żmudne badania laboratoryjne i analizy przyniosły kolejną rewelację rangi światowej – okazało się, że jaskinia dla człowieka kultury pavlowskiej pełniła rolę sanktuarium prehistorycznego. Wraz z archeologami jaskinię badali paleontozoolodzy, którzy w przesypanym przez drobne sito osadzie jaskiniowym znaleźli około 70-80 tys. okazów kości zwierząt, żyjących tu w okresie od ok. 70 tys. lat przed naszą erą do kilku lat przed naszą erą.

– Rok przed rozpoczęciem badań wybrałem się tu z Pawłem Valde-Nowakiem. Nie przypuszczaliśmy wtedy, jakie niespodzianki i rewelacje przyniesie nam Obłazowa. Pamiętam, że wziąłem wtedy do ręki trochę osadu z powierzchni i zobaczyłem w nim zęby lemingów, które mogły tu żyć jakieś kilkanaście tysięcy lat temu – opowiada prof. Adam Nadachowski z Instytutu Systematyki i Ewolucji Zwierząt PAN w Krakowie, który kierował późniejszymi badaniami paleontozoologicznymi w Obłazowej. To był pierwszy dreszcz emocji i zapowiedź tego, co czeka naukowców podczas badań jaskini. Dziś – dzięki tym badaniom – można dość dokładnie odtworzyć prehistoryczne środowisko naturalne okolic przełomu Białki.

Podhalańskia tundra

Cofnijmy się więc kilkadziesiąt tysięcy lat wstecz. Kotlina nowotarska. Okolice Obłazowej. Zamiast Nowej Białej, Białki, Gronkowa, Krempach, Nowego Targu ogromne stepy, a także roślinność charakterystyczna dla obecnej tundry. Lasów nie ma zbyt wiele. Teren miejscami jest podmokły, są też torfowiska. Potok Białka jest wyżej położony niż dzisiaj, w pewnym momencie przepływa nawet przez Jaskinię Obłazową. Jest o wiele zimniej niż obecnie. Zimy są ostrzejsze, latem nierzadko zdarzają się temperatury poniżej zera.

Długowłose, rudowobrunatne futro mamuta – najpotężniejszego wówczas ssaka, pozwala mu spokojnie przetrwać. Nie występuje tu licznie, bo od kotlin woli otwarte przestrzenie. Kusi go jednak step bogaty w roślinność. Potrzebuje dużo pokarmu, dziennie zjada 100 kg traw. 3-metrowej wysokości i wadze 4-6 ton zwierz nie musi obawiać się żadnego z drapieżników, nawet lwa jaskiniowego, który poluje już na nosorożce włochate. Jedynym wrogiem mamuta jest człowiek, który potrafi przygotować sprytne zasadzki. Dla prehistorycznego człowieka ten potężny ssak jest źródłem pożywienia, okryć, materiału na narzędzia i ozdób. Mamut żyje w stadzie. Zimą migruje, z okolic Obłazowej dociera prawdopodobnie nawet do terenów obecnych Węgier.

W zgodzie z mamutami żyją w okolicach Przełomu Białki nosorożce włochate, renifery. W jaskiniach mieszkają niedźwiedzie, hieny, lwy jaskiniowe, prawie identyczne jak dzisiejsze lwy afrykańskie. Są jedynie lepiej przystosowane do życia w zimnym klimacie.

– Żyjący w tym samym środowisku lew, renifer czy suseł to dziś rzecz niewyobrażalna. Wtedy taki ekosystem był możliwy, w okolicach Obłazowej występowało środowisko stepo-tundry plejstoceńskiej – tłumaczy prof. Adam Nadachowski. – Obok siebie występowały gatunki, które dziś dzieli odległość tysiąca kilometrów.

Klimat był suchy, na przełomie lat zdarzały się gwałtowne ocieplenia, potem znowu klimat się oziębiał.

Liczne są tu dzikie konie, żyją w ogromnych stadach, które także migrują zimą. Zostają za to renifery i pieśce, wyglądem przypominające lisy. Nie ma natomiast saren, jeleni, borsuków czy kun.

Pardwa, koleżanka dropia

Są to okolice bogate w różne gatunki ptaków, paleontozoolodzy znaleźli podczas badań w Obłazowej szczątki aż 107 gatunków. Najpopularniejsza jest pardwa, dziś występująca w tundrze. Wraz ze zmianą pory roku zmieniało się jej ubarwienie – zimą była biała jak śnieg, latem – jej grzbiet nabierał barwy brązowej.

Największym ptakiem, mierzącym koło metra jest tu drop. Paleontozoolodzy natrafili w Obłazowej na pojedynczy okaz alki, ptaka występującego dziś np. na wyspach morza arktycznego. Jak trafił w te okolice – pozostanie nierozwiązaną zagadką. Tereny podmokłe to rewir głuszca i cietrzewia, mieszka tu też w borach głuszec, kilkanaście gatunków kaczek, a także ptak wodny – perkoz.

Co wypluła sowa

Ogromną wiedzę o mniejszych gatunkach ssaków występujących w okolicach Obłazowej paleontozoolodzy zawdzięczają sowom. Ptaki te po nocnych polowaniach udawały się w konkretne miejsca w jaskiniach, gdzie trawiły. Część niestrawionego pokarmu wypluwały. Bywało, że taka sowa pluła w jedno miejsce nawet przez 20 lat. Te niestrawione i wyplute resztki konserwował idealnie osad jaskiniowy, dzięki obecności w nim węglanu wapnia. W ten sposób wyplute przez sowę szczątki kości różnych małych ssaków przetrwały kilkadziesiąt tysięcy lat. Dziś dostarczają naukowcom dużej i dość dokładnej wiedzy na temat występujących w okolicy małych zwierząt stanowiących menu sowy. A że ten nocny ptak latał w obrębie 5-10 kilometrów od gniazda, zjadając wszystko, co mu się nawinęło, jego „wypluwki” dostarczają dziś precyzyjnych danych. Proporcje ilościowe zjedzonych przez niego gatunków dość dokładnie odpowiadają liczbie tych zwierząt występujących wtedy w środowisku.

Skąd to wiemy

Fragmenty ciosów mamuta, pazur lwa jaskiniowego, żuchwa lisa polarnego, zęby nosorożca włochatego – takich szczątków znalezionych we wszystkich 22 warstwach osadu było ok. 80 tysięcy. Należą one do 260 gatunków zwierząt. Najmniejsze z nich nie mają nawet milimetra, największe to poroże renifera liczące 60 centymetrów czy cios mamuta (ząb), z którego ówczesny człowiek wykonał ów słynny dziś bumerang, uchodzący za najstarszy na świecie.

– Szczątki zwierząt trafiały do osadu jaskiniowego w trojaki sposób – opowiada prof. Adam Nadachowski. – Po pierwsze – w resztkach pokarmowych drapieżników, drugi sposób to – poprzez resztki pokarmu człowieka. Na przykład człowiek rozłupywał kość i wyjadał z niej szpik. Takich szczątków nie znaleźliśmy w Obłazowej wiele. To jest jeden z dowodów potrzymujących hipotezę prof. Pawła Valde-Nowaka, że jaskinia Obłazowa pełniła rolę sanktuarium prehistorycznego. Człowiek kultury pavlowskiej nie mieszkał tu, choć ją odwiedzał. Trzeci sposób, w jaki te szczątki dostały się do osadu, był naturalny, na przykład chory drapieżnik chował się w jaskini i tu padał.

Paleontozoolodzy dostarczyli archeologom także inny dowód na to, że Jaskinia Obłazowa nie była zwykłym siedliskiem dla człowieka kultury pavlowskiej. W osadzie nie znaleziono prawie w ogóle resztek zwierzęcych kości ze śladami działania człowieka. Takie ślady cięć narzędzia na kościach znajdywano w dużych ilościach w jaskiniach, w których ludzie żyli.

– Jaskinia Obłazowa to jedyne w rejonie polskich Karpat stanowisko wielowarstwowe. Znalezione tu bardzo bogate materiały pozwoliły odtworzyć świat zwierzęcy ostatniego zlodowacenia, dały unikalny obraz tego świata – podkreśla prof. Nadachowski. – Dziś dzięki tym badaniom można bardzo precyzyjnie odtworzyć obraz świata zwierzęcego, ale także świat roślinny i środowisko życia człowieka paleolitu.

W Jaskini Obłazowa paleontolodzy znaleźli ok. 80 tys. szczątków zwierzęcych, należących do 260 gatunków; samych ssaków – 68 gatunków, w tym owadożernych – 11, nietoperzy – 17, drapieżniki – 12, kopytnych – 9, gryzoni – 15, zajęczaków –4, ptaki – 107, ślimaki – 66, ryby – 5, płazy – 9, ptaków – 107, gady -6

Beata Zalot, Tygodnik Podhalański